Leniwie ciekną po szybach zachody słońca...

Od jakiegoś czasu twierdzę, że jestem nadpobudliwa. Uwielbiam, gdy coś się dzieje, uwielbiam być wśród ludzi, może to dlatego już trochę brakuje mi Warszawy. Staram się cieszyć wakacjami i jak najbardziej je wykorzystać, odpocząć na tyle, aby od października mieć siły na kolejny rok walki. O przetrwanie, o marzenia. Takie pierdzielenie. Nieważne. Mamy słońce, 40 stopniowe upały, szkoda siedzieć w domu. Planuję kilka sesji, jednak jakoś nie mogę się zebrać, nie mogę wszystkiego co jest potrzebne przygotować. A z resztą, jednak chyba te upały nie działają na mnie motywująco. 
Nie rozstaję się z aparatem, co i raz pstrykam jakieś zdjęcia, szczególnie o zachodzie słońca. Ostatnio też zaczęłam pracować na RAWach i nigdy w życiu nie byłam tak zadowolona ze zdjęć. 









Zawsze mam jeden problem jeśli chodzi o bloga. Planuję zawsze napisać tu coś sensownego, coś co mogłoby zaciekawić. Otwieram nowy post i czuję pustkę w głowie. Może właśnie dlatego dobrze, że robię zdjęcia. Chociaż tak mogę okazywać swój punkt widzenia. 
Trochę melancholijnie się zrobiło. 

See ya

PS. Przy oglądaniu zdjęć polecam w nie kliknąć, otworzy się większy format, gdzie zdjęcia wyglądają korzystniej.






5 komentarzy:

  1. Przepiękny bokeh na zdjęciach, może też zaczną pracować na rawach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mogę wiedzieć jakiego obiektywu tutaj użyłaś?
    piekne prace
    pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogę się napatrzeć - cudo!

    OdpowiedzUsuń