ANALOGOWE LOVE - MYŚLI NIEPOUKŁADANE

15 Grudnia 2017

Mogę śmiało powiedzieć, że zakochałam się po uszy w fotografii analogowej.
Kupujesz kliszę, wkładasz ją do aparatu i wiesz, że możesz zacząć tworzyć.
Każde mignięcie, każda klatka.
Czas kiedy możesz już zwinąć kliszę i oddać do wywołania.
Czas oczekiwania.
Moment odbioru zdjęć i ich przeglądanie.
To wszystko jest po prostu wyjątkowe. Nie wiesz tak naprawdę do końca jak Ci poszło. Być może kadry wyjdą zbyt ciemne, może znów zapomniałaś przesunąć klatkę na kolejną i zrobiłaś wielokrotną ekspozycję, a może prześwietliłaś kliszę. A może zdjęcia wyjdą jeszcze lepsze niż je sobie wyobrażałaś.
Najbardziej pokochałam moment odbioru zdjęć. Zawsze towarzyszy temu zaskoczenie i (jak do tej pory mi się zdarzało) ogromna radość. Na pewno będę ją chciała powtarzać jeszcze nie raz.

***

Na moją drugą przygodę z fotografią analogową zabrałam ze sobą Olę Krzeczkowską .
Jakoś czułam w kościach, że to będzie dobra decyzja i stworzymy wspólnie coś fajnego. Nie myliłam się. Jestem bardzo zadowolona ze zdjęć, mam nadzieję, że kiedyś uda nam się jeszcze coś zdziałać w tym kierunku.


***

LUBITEL 166

Lomography Film Color negative 400/120









Смена Символ
FUJICOLOR C200





Moje ostatnie dni mają smak kawy zmieszanej na pół z mlekiem. Gdzieś pomiędzy wdziera się zapach piernikowych świec, czasem pomarańczowych.
Nieporadnie próbuję wyrwać się jesienno - zimowej depresji, która widocznie się spóźniła i przyszła w najgorszym możliwym czasie. A może po prostu sypiam zbyt mało.
Trzymajcie kciuki, abym tylko dotrwała do końca następnego tygodnia.
Później przyjdzie Nowy Rok, nowa ja, bla bla...
Mimo wszystko, trochę w to wierzę. 1 stycznia zawsze jest dla nas nową nadzieją.
"Niech więc pali się w nas ta nadzieja (...). Bo jeżeli jest coś, co jest wspólne... Dla ciebie, dla mnie... dla innych... to tym czymś jest właśnie nadzieja."






Niejednokrotnie podczas robienia zdjęć obawiam się o ich ostrość, szczególnie gdy zdjęcia robię Smieną. Tak naprawdę chyba niesłusznie. Doszłam do wniosku, że brak idealnej ostrości to zaleta robienia zdjęć analogami.

Z resztą - co w życiu jest idealne? Perfekcyjne? Zawsze towarzyszą nam jakieś szumy, jakieś nieostrości. Nie wszystko zawsze jest klarowne. Może zamiast się tego obawiać, po prostu wystarczy to pokochać?

A jeśli nie pokochać - zaakceptować.



"Analogowy spacer" z Olą po warszawskiej starówce, pozwolił odkryć mi miejsca na Starym Mieście, o których nie miałam pojęcia. Miejsca, które wydają się być zatrzymane w czasie. Miejsca, w których zapominasz, że jesteś obecnie w tętniącej życiem, pędzącej ciągle do przodu Warszawie. Miejsca, w których wyciszają się dźwięki jeżdżących po ulicach samochodów, a ludzie zapominają się kartkując strony ulubionych książek.

Potrzebuję takich miejsc.







Z Olą spędziłyśmy wspólnie kilka godzin. Muszę przyznać, że kompletnie nie czułam upływu czasu. Spacerowałyśmy, robiłyśmy zdjęcia, wpadłyśmy też na kawę. Rozmawiało mi się tak swobodnie, jakbyśmy znały się od x lat.

Ola! Dziękuję Ci bardzo za ten dzień jeszcze raz!

Za cierpliwość podczas robienia zdjęć, za pogaduchy, za wspólnie spędzony czas. Naprawdę dobrze się bawiłam!


XOXO

Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz